Niebawem chcąc nie chcąc zostaniemy zaatakowani przez serduszka we wszystkich odcieniach czerwieni i różu. Będzie to znak, że Walentynki są tuż tuż. Jak sobie z nimi radzić w zależności od okoliczności, w których się znajdujecie dowiecie się z poniższego artykułu.

Walentynki to specyficzny dzień, który jedni uwielbiają (i nie mówię tu o sprzedawcach artykułów prezentowych), inni – nienawidzą. Ludzi z pogranicza szukać ze świeczką…

Współczesna kobieta może spędzić walentynki na dwa sposoby: z kimś lub sama. Zwykle kobieta stojąca przed perspektywą tej drugiej opcji należy do grupy nienawidzących tego święta.

W zależności od sytuacji i stanu rzeczy osobą towarzyszącą może być ten jeden jedyny, albo kandydat na niego, ale mogą też być inne osoby! Ta druga kobieta zwykle znajduje się w grupie nienawidzących to święto, ponieważ pierwszym skojarzeniem, zresztą prawidłowym i uzasadnionym jest spędzenie walentynek z tym jednym jedynym albo kandydatem na takowego. Drugą od razu nasuwającą się opcją jest spędzenie ich samotnie, co (uwaga!) wcale nie musi być taką głupią opcją!

Walentynki z kimś

Mało kto bierze pod uwagę inne możliwości spędzenia Walentynek lub inne osoby niż wspomniany ten jeden jedyny albo kandydat na takowego. Ale kto powiedział, że Walentynek nie można spędzić z przyjacielem? Jeśli i ty i twój przyjaciel jesteście niesparowani, nie widzę przeszkód, żeby spędzić ten dzień razem, w parze – jak na Walentynki przystało.

Każdy może w ten sposób zaspokoić swoje potrzeby i oczekiwania względem tego dnia – dla kobiety będzie to okazja do założenia sukienki, która już od zbyt dawna wisi w szafie, a dla mężczyzny – odkurzenie szarych komórek i zaplanowanie wieczoru – wybór restauracji, rezerwacja miejsca i przypomnienie sobie na czym polega i jak przebiega czynność pastowania butów.

Miłe spędzenie czasu w eleganckim miejscu, w które na co dzień się nie chodzi/nie jada/nie pije/nie tańczy będzie na pewno lepsze niż samotne siedzenie w starym dresie i płakanie w poduszkę.

Walentynki z kimsiami

Inną ciekawą opcją jest wybranie się gdzieś całą paczką. Jeśli jesteś osobą społeczną, ale „samodzielną”, wybierz się gdzieś z paczką znajomych – albo samych koleżanek, albo w towarzystwie mieszanym. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby, podobnie jak w przypadku typowej, walentynkowej randki, wyciągnąć z szafy wspomnianą, niecodzienną kreację i dać jej odetchnąć od zatęchłej szafy, poćwiczyć mocniejszy makijaż i wybrać się do niecodziennego miejsca.

Jest to też opcja na spędzenie Walentynek, gdy ciebie i twojego lubego dzieli w tym dniu dystans. Lubemu za pośrednictwem Babeczkowej Poczty zawsze możesz wysłać słodki upominek z życzeniami i wybierać opcję wyjścia z fajnymi znajomymi. Wówczas na pewno nie narazisz się na zazdrość ze strony swojego jednego jedynego lub kandydata na takowego, a czas spędzony miło i w miłym towarzystwie na pewno nie będzie należeć do smutnych ani straconych.

Nie mniej jednak jeśli masz swojego lubego, a Twoi znajomi nalegają na wspólny wypad – zostań przy romantycznej randce i nie daj się namówić na wspólny wypad. Poświęć ten dzień na coś wyjątkowego i tylko we dwoje. Nawet, jeśli twoja najlepsza przyjaciółka – singielka nie ma na ten dzień planów, nie proponuj jej, by do was dołączyła. W tym dniu bądź dla świata egoistką i myśl tylko o sobie i wybranku serca. Naprawdę wyjdzie Ci to na dobre. A przyjaciółce poleć rady z tego artykułu lub podeślij jej go w całości.

Ok, zadzwoń do rodziców i pokaż, że w dniu zakochanych pamiętasz również o nich, ale na tym poprzestań. Niech ten jeden dzień w roku należy tylko do ciebie i do niego.

Wydarzenia dla niesparowanych

Kolejną opcją jest wybranie się na ekspres randkę. Jednak dobrze jest rozejrzeć się za taką, która będzie miała „ręce i nogi”. Jeśli już zdecydujesz się na samotne wyjście w te mrozy z domu i zapłacenie organizatorowi za proponowaną przezeń zabawę, upewnij się, że to będzie miało sens. Czemu o tym mówię? Bo sama dałam się namówić na organizowaną absolutnie ad hoc ekspres randkę, na którą na dodatek wyciągnęłam kumpla… Co prawda 10zł, które każde z nas zapłaciło za udział to nie majątek, ale z perspektywy czasu wiem, że wolałabym wydać je na kufel złotego trunku z wyższej póki, albo wielkie pudełko smacznych lodów, bo w tej cenie można dostać prawdziwe rarytasy.

Absolutnie przypadkowe towarzystwo do „randkowania” i absolutny brak przygotowania ze strony organizatorów zostawił mnie z mocnym niesmakiem do mężczyzn. Spośród nastu, z którymi miałam wątpliwą przyjemność rozmawiać, tylko dwóch miało coś do powiedzenia i pociągnąć w jakimś stopniu sensowną dyskusję. Jednym z nich był mój znajomy.

Wiadomo – czas na rozmowę na ekspres randce wynosi około 3 min, a i to dla większości uczestników płci męskiej było zbyt długim czasem.

Wśród dziewczyn znalazły się jednak napalone panny, którym mróz zupełnie nie przeszkodził w założeniu pończoch… Które wystawały spod przesadnie krótkiej spódniczki. Fakt, w takim przypadku 3 minuty mogą wystarczyć aż nadto do nawiązania ”walentynkowej znajomości”.

Jak było na początku – samotnie nie znaczy źle

Ostatnią opcją może być spędzenie czasu samotnie. Jak powiedział kiedyś Garfield1 – jeden z moich największych idoli wcale_nie_z_dzieciństwa w jednym z komiksów, w których występował: zakochanie się w samym sobie może być początkiem miłości twojego życia. Ale jak spędzić czas z samą sobą, skoro robisz to praktycznie codziennie? A tak, że w końcu pomyślisz o sobie jak o kimś ważnym. Ja nie nawiedzę gotować, zresztą idzie mi to dość średnio, dlatego przez większą część roku stołuję się w barze mlecznym. Mimo to, jak przychodzi co do czego i mam ochotę pokazać komuś, że go lubię lub zrewanżować za coś w przysłowiowej „naturze”, zdarza mi się kulinarnie uzewnętrznić i coś smacznego upichcić. Ale tylko dla kogoś. I wiem, że nie jestem jedyną, której dla siebie po prostu nie chce się gotować. Raz jednak zdarzyło mi się to zrobić. Nie wiem, jak do tego doszło, ale mogę się domyślić, że „mój” bar mleczny był zamknięty, a ja byłam na „mięsnym głodzie”. W Biedronka dorwałam kawałek świeżo zamordowanego kurczaka i zrobiłam sobie – sama sobie – obiad w postaci pełnego drugiego dania.

Zrobiłam coś dla siebie jednocześnie czując, że ktoś coś dla mnie zrobił. Jakkolwiek absurdalnie to zabrzmi – tym kimś co prawda byłam ja, ale stojąc po dwóch stronach jednocześnie.

„Ktoś”, kto zawsze gotuje dla wszystkich wokół, ale nie dla mnie w końcu zrobił coś właśnie dla mnie! Poczułam się cudownie wyróżniona.

Bądź walentynką dla samej siebie

Będąc więc samą w domu zrób coś absolutnie dla siebie ale z takim podejściem, jakbyś robiła to dla kogoś. Wracając z pracy kup sobie kwiaty, coś dobrego do jedzenia, może jakieś wino. Możesz też zrobić sobie prezent w postaci ładnej torebki, wokół której chodzisz już od dawna (w końcu jest okazja!) albo pięknej sukienki. Może to być również uroczy drobiazg w postaci biżuterii. Jednak uważaj, żeby nie były to zakupy impulsywne i nie padło na coś, co okaże się kompletnie bezużyteczną klapą.

Zrób sobie obiad. Zamiast jeść z garnka stojąc przy kuchennym blacie, nakryj jak należy do stołu, na którym powinny już stać wspomniane kwiaty. Wino nalej sobie do kieliszka, a nie pij z gwinta, albo kubka.

Poczuj się jak księżniczka

Później zrób coś, dzięki czemu poczujesz się jak księżniczka. Może to być kompleksowy salon piękności: zrób peeling, pozbądź się owłosienia z nóg, nałóż maskę na włosy, weź kąpiel w pięknie pachnącym olejku, po którym skóra robi się cudownie gładka i nawilżona, zrób manicure i pedicure wraz z malowaniem wszystkich 20 paznokci. To, że jeszcze nie masz księcia, który będzie Cię traktował jak księżniczkę, nie znaczy, że nie powinnaś być przygotowana na spotkanie go!

Załóż ładną piżamę i obejrzyj jakąś motywującą do życia komedię romantyczną. I w końcu się wyśpij.

Ponieważ w tym roku Walentynki wypadają w środku tygodnia, pójście wcześniej spać wcale nie jest takim złym pomysłem. W końcu się wyśpisz. Przed snem weź do ręki książkę, na którą od dawna nie miałaś czasu i śnij o lepszym przyszłym roku.

Planując takie walentynki sama ze sobą nieco wcześniej, możesz sprawić sobie diadem i biegać w nim po domu. Wtedy dopiero poczujesz się jak księżniczka!

__________________________________

1 Tak, ten gruby, rudy kot