Jestem osobą ponurą, która ani się nie uśmiecha, ani nie śmieje. To, co zwykle śmieszy większość, mnie drażni lub irytuje. Ale na tym filmie śmiałam się jak mało kiedy, a dziewczyny wokół mnie ze śmiechu wręcz wpadały pod fotele
Film z aktorką (Elizabeth Banks) pokroju Jessicy Simpson1 (przynajmniej w tym filmie tak stylizowaną), grającą u boku aktora, który grał księcia-idiotę w fabularnej bajce Disney’a Zaczarowana (James Marsden). Ponieważ to już drugi film z tym aktorem, jaki kino pokazało w przeciągu ostatnich pięciu miesięcy, mam podstawy przypuszczać, że spodobał się reżyserom i będziemy go widywać na dużym ekranie częściej. I dobrze! Osobiście nie miałabym nic przeciwko temu. Nie wiem, który aktor może dorównać mu rzeźbą.
Dzień z życia blondynki (Walk of Shame) to typowa komedia z obowiązkową nutą romantyzmu i żółtą sukienką w roli głównej. Reżyser nie oszczędził nam też wątku kopciuszka. Ogólnie rzecz biorąc, film opowiada o tym, jak trudno ładnej dziewczynie wracać do domu z klubu w wielkim mieście… Z jednej strony przedstawione w filmie sytuacje są mocno przejaskrawione, z drugiej – było w nich dużo sensu, zwłaszcza że amerykańskich miast nie przejdzie się piechotą z jednego końca na drugi w ciągu maksymalnie 2,5h, jak większość tych naszych. Większość, bo wyobraźmy sobie, że lądujemy w dużym słabo nam znanym mieście, ktoś nas okrada. Nawet jeśli na ulicy są jakieś taksówki, to ja nie trzymam pieniędzy w skarpecie, ale w banku i nawet jeśli dostałabym się do domu taksówką, to bez portmonetki nie miałabym jak zapłacić.
Wracając do filmu – trwa półtorej godziny i całe szczęście, że nie dłużej, bo po godzinie stał się dla mnie dość denerwujący. Po reakcjach otaczających mnie dziewczyny przypuszczam, że nie podzielały mego zdania.
![Prezent na Dzień Ojca Babeczka Cookie with Love to super prezent na Dzień Ojca!](http://www.pomelogo.com/banery_gm/cookie_with_love.jpg)
Nie mniej jednak film motywuje. Po wyjściu z kina byłam pełna energii i wiary, że kiedyś do mych drzwi zapuka przystojniak i tak już zostanie i uwierzyłam w to na tyle, że cały powrót do domu planowałam urządzenie sobie wieczorem w domu salonu piękności. Co do żółtej sukienki – mam praktycznie identyczną, jak ta, która zagrała w filmie główną rolę, ale co do jej zakładania mam teraz nieco mieszane uczucia. Z jednej strony ubranie jej może wróżyć poznanie księcia z bajki, na co film naprawdę rodzi nadzieje i dodaje wiary, że gdzieś tam jeszcze jakiś taki jest, ale z drugiej – nie zazdroszczę głównej bohaterce pozostałych przygód. Zazdroszczę jej za to przyjaciółek, które naprawdę szczerze potrafiły wzajemnie się o siebie troszczyć.
Jednym słowem? Film na raz, ale tego razu wart, ze względu na energię, którą ze sobą niesie oraz przesłanie, że, wbrew przekonaniom, grzeczne dziewczynki jednak mogą zrobić karierę!
________________________________________________
Miałam iść do kina na ten film, nie poszłam i teraz żałuję 🙂
Pozostało mi tylko czekać, aż będzie gdzieś dostępny 🙂
Ja byłam na tym filmie w walentynki 🙂 Wraz z chłopakiem woleliśmy się pośmiać na filmie niż oglądać chorą orgię na 50-ciu twarzach Greya ;p W końcu dobrze dobrana para nie potrzebuje „wielce (nie)potrzebnych rad Greya” ;p I nie żałuję ani trochę, bo jak dla mnie film przedni, ja bym obejrzała jeszcze raz, może nie poszłabym 2 raz do kina, ale jak poleci w telewizji czy coś, to czemu nie 🙂 Ja tam większego sensu i motywacji nie znalazłam, po prostu fajny film do pośmiania się i spędzenia miło czasu z kimś znajomym 🙂