Nasi dziadkowie przeżyli wojnę, część z nich zesłanie na Sybir. Nasi rodzice – największy rozwój techniki ale i zabór rosyjski. Najlepszy okres ich młodości przypada na czas komunizmu.

Ich opowieści z tamtych czasów słucham z otwartymi ustami, nie mogąc uwierzyć, że chowanie dolarów w tubce od pasty do zębów przy przekroczeniu granicy było czymś normalnym.

Kolejnym pokoleniom ciężko zrozumieć czasy, nawet nie tak bardzo odległe: czasy bez komórek, czy z kontrolną graniczną, która dziś na powrót wznowiona, młodym wydaje się czymś niepojętym.

W 2001 Amerykę sparaliżował atak na WTC, dwa wieżowce World Trade Center, a 8 lat później, w 2010 Polskę – katastrofa w Smoleńsku.

Niektóre z tych wydarzeń trafią na karty historii, niektóre zostaną w pamięci nielicznych, jak powódź w 1997, czy epidemia ospy we Wrocławiu w 1963 roku.

Na początku trzeciej dekady XXI wieku świat sparaliżowało maleństwo, które zobaczyć można dopiero pod bardzo dobrym mikroskopem – koronawirus.

Ludzie zaczęli gromadzić zapasy niczym szykując się do wojny, a media na całym świecie nie schodzą z tematu informowania o następstwach pandemii.

Epidemia koronawirusa wybuchła w Chinach w mieście Wuhan, które sprawnie i szybko poradziły sobie z problemem. Wirus jednak zdążył się rozprzestrzenić dość mocno i to na całą Europę w tempie zawrotnym. O ile reakcja ze stromy Polski i ogłoszenie kwarantanny zostało wprowadzone niezwykle szybko, inne kraje nie przyjęły wiadomości o pandemii tak samo.

W Europie wirus rozprzestrzenił się przede wszystkim z powodu absolutnego braku reakcji ze strony Włoch. Najprościej rzecz ujmując – sprawę olały nie zdając sobie sprawy z zagrożenia, jakie niesie ze sobą koronawirus.

Następna była Hiszpania, która dziś resztką sił walczy z katastrofą.

Dlaczego tak niebezpieczny?

Koronawirus porównywany jest do wirusa grypy, a jego objawy – do zapalenia płuc i górnych drug oddechowych. Różnica między koronawirusem, a wirusem grypy polega jednak na niezwykłej łatwości zarażenia się nim.

Siedząc koło osoby zarażonej grypą wcale nie jest tak łatwo się od niej zarazić. Koronawirus to inny kaliber.

Po kichnięciu osoby zarażonej lub będącej nosicielem koronawirusa, zarazki potrafią unosić się w powietrzu, np. w autobusie czy tramwaju jeszcze przez kilka godzin narażając na zakażenie innych pasażerów.

Mimo że do tej pory śmiertelność spowodowana grypą jest na świecie znacznie większa niż koronawirusa, zakażalność i prędkość, z jaką rozprzestrzenia się koronawirus stanowi największe niebezpieczeństwo z jego strony.

Z tego właśnie względu w wielu krajach, w tym w Polsce zdecydowano się na zamknięcie szkół i wyższych uczelni, restauracji i kin oraz zrezygnowano z organizacji zaplanowanych imprez masowych. W ostatnich dniach zakazano również organizowania wesel i innych imprez rodzinnych. W sklepach obowiązuje trzymanie się w dystansie min. 1,5-2 metrów od pozostałych klientów oraz personelu sklepowego, a w razie gdy w sklepie znajdzie się zbyt duża ilość klientów naraz, część z nich musi liczyć się z „wyproszeniem” i poczekaniem na zewnątrz.

Wewnątrz większości mniejszych sklepów przebywać mogą maksymalnie dwie osoby, a na spacery wychodzić po dwie i to takie, które mieszkają razem.

Wszystko po to, żeby ograniczyć skupianie się dużych ilości osób w jednym miejscu i ograniczyć potencjalne zarażenie się wielu osób na raz. Duże skupiska ludzi mogą bowiem przyczyniać się do niesamowicie szybkiego rozprzestrzeniania się koronawirusa.

Koronawirus sam w sobie nie jest śmiertelny

Podobnie jak w przypadku grypy, koronawirus sam w sobie nie jest śmiertelnym niebezpieczeństwem. Osłabia on jednak organizm w tak dużym stopniu (podobnie zresztą, jak grypa), że choroby towarzyszące lub te, na które organizm jest narażony z racji swojego osłabienia, mogą okazać się zabójcze.

Przykładowo zapalenie płuc leczy się antybiotykami, a zdrowy i silny organizm jest w stanie zwalczyć je sam, oczywiście trzymając się wszelkich zaleceń i nie narażając organizmu na wysiłek.

Osoby starsze najbardziej chronione

Dlatego też najbardziej narażone na skutki zarażeniem koronawirusem są osoby starsze, których organizmy nie są już tak odporne jak młode i które często dodatkowo osłabiają inne choroby przewlekłe. Wiele starszych osób cierpi na nadciśnienie, które jest dużym i bezpośrednim obciążeniem dla serca.

W przypadku przebycia grypy lub choroby spowodowanej koronawirusem, organizm jest tak osłabiony, że może nie być w stanie walczyć dalej.

Młode oraz zdrowe organizmy mogą przechodzić chorobę wywołaną koronawirusem nawet bezobjawowo (podobnie zresztą jak zapalenie płuc). Co więcej, właśnie oni, a szczególnie dzieci są najczęściej nosicielami tego wirusa.

Konsekwencje zlekceważenia zagrożenia koronawirusem

Sama podchodziłam do problemu bardzo sceptycznie i nie mogłam zrozumieć, dlaczego Polska zareagowała tak, wbrew pozorom, drastycznie. Z perspektywy czasu, jednak, patrząc na Włochy i Hiszpanię, które początkowo również zbagatelizowały problem, cieszę się, że nasz kraj zareagował tak przytomnie.

Skutki – konsekwencje i korzyści

Podupadek ekonomii kraju

Nie da się ukryć, że wiele osób, szczególnie przedsiębiorców straci na obecnej sytuacji. Działania wielu firm usługowych została odgórnie wstrzymana. Ustawą rządową zamknięto restauracje, puby i bary, aczkolwiek te pierwsze mogą funkcjonować świadcząc usługi „dowozowo”.

Jednak praktycznie wszystkie pozostałe jednostki handlowo-usługowe, które nie dostarczają produktów pierwszej potrzeby zostały całkiem pozbawione źródła dochodu.

Na LinkedIn zaczynają pojawiać się informacje o osobach, które straciły pracę z dnia na dzień i szukają nowej.

Dla niektórych klientek salonów urody, patrzących na problem od strony klienta, jest to sytuacja zabawna, na co wskazują pojawiające się memy z postacią przypominającą Kuzyna Cośka z filmu „Rodzina Adamsów” lub Chewy’iego z sagi „Gwiezdne Wojny” z podpisem „tak będziemy wyglądać, jak pandemia szybko nie minie”. Przedsiębiorcom do śmiechu decydowanie nie jest.

Moja znajoma na przeddzień pierwszego dnia wiosny planowała otwarcie swojego lokalu – pubu z dyskoteką, co planowała i przygotowywała od początku roku i co oczywiście nastąpić nie mogło. Wcześniejsze otwarcie lokalu przyhamowały formalności, a każdy kolejny tydzień zamknięcia to dodatkowe koszty i ciągły brak ich pokrycia.

Rozrój technologii

Patrząc na tą całą niekorzystną sytuację można jednak pomyśleć, że dobrze, że jest to TYLKO wirus opanował i sparaliżował świat, a nie kolejna wojna światowa. Wiem, że nie wszystkich takie porównanie pociesza. Mi nasunęło się ono z powodu korzyści, jakie przyniosła ze sobą epidemia, a które są również wynikową każdej wojny. Zimna Wojna lat ’60 XX wieku między Rosją, a Stanami Zjednoczonymi jest tego najlepszym przykładem.

W wyniku panującej obecnie pandemii koronawirusa rozwinął się system edukacji zdalnej, który do tej pory cechował jedynie uczelnie prywatne oraz szkolenia dostarczane firmom przez małych trenerów różnych, mniej bądź bardziej niszowych, branż.

Teraz sposób nauki zdalnej stał się koniecznością i, póki co – codziennością.

Wiele istniejących już technologii zaczęło być stosowanych właśnie teraz i właśnie z powodu obecnej sytuacji. Coraz więcej spraw załatwić można zdalnie, telefonicznie lub przez aplikacje. Okazało się, że wiele rzeczy można z łatwością uprościć lub po prostu zautomatyzować.

Wiele banków „obudziło się” ze skostnienia umożliwiając otarcie konta bez konieczności wizyty w placówce i udostępniania dowodu osobistego, a jedynie – swojego selfie.

Dla mnie mistrzostwem jest aplikacja umożliwiające płacenie za benzynę bez konieczności wchodzenia na stację, co znacznie przyśpiesza całą procedurę i oszczędza nerwy, które generują osoby kupujące tam hotdogi (i nie daj Boże, jedzące je w spokoju nie odjechawszy autem od dystrybutora).

Wzrost zaufania do pracowników

Drugą kwestią jest praca zdalna, z domu lub – w moim przypadku – z dowolnego miejsca na ziemi. Tej zmiany sama nie odczuwam, ponieważ przez większą część czasu pracowałam i pracuję właśnie w ten sposób.

Piastując samodzielne stanowiska w zasadzie nigdy nie miałam większej potrzeby siedzieć w biurze. Praca zdalna na moim własnym, zwykle zdecydowanie lepszym niż biurowy, sprzęcie dawał mi więcej możliwości i znacznie ułatwiał i przyśpieszał pracę.

Ponieważ pracując przed komputerem często potrzebuję możliwości skoncentrowania się, pracuję w ciszy, czego biuro zwykle mi nie umożliwiało.

Zdarzało się, że będąc zmuszona do pracy w biurze, zjawiałam się tam w godzinach popołudniowych zostając w nim po typowych godzinach pracy i albo będąc stamtąd wygoniona przez panią, która przychodziła posprzątać biuro, albo siedziałam do oporu, do wieczora.

Nie raz przekonałam się, że praca zdalna jest znacznie efektywniejsza, a jeśli pracuje się w trybie zadaniowym, czas w ogóle nie powinien mieć znaczenia.

O takim podejściu do pracy na swoim profilu na LinkedIn napisał ostatnio Kuba B. Bączek, trzydziestokilkuletni przedsiębiorca – emeryt:

Jedenaście lat temu otworzyłem pierwszą firmę. Od razu podjąłem decyzję, że moi pracownicy będą mieli nienormowany czas pracy, czyli:

– pracują gdzie chcą

– pracują kiedy chcą

– liczą się efekty, a nie czas pracy

Kiedy po kilku latach zakupiłem już biuro dla moich firm, pojawiło się miejsce. Nadal jednak zachowaliśmy kulturę home office, czyli – chcesz pracować w biurze? Super! Wolisz w domu? Też super! (Cały post tutaj).

Korzyści społeczne

Kolejnym aspektem jest aspekt społeczny. Osoby oddzielone od siebie przymusowo – dzieci z rodzicami i dziadkami mogą docenić to, co mają jeszcze zawczasu.

Może to również dla niektórych brzmieć absurdalnie, ale, jak mówi wiszący w ramce nad moją kanapą napis „łatwo przyzwyczaić się do ręki, którą trzyma się w swojej każdego dnia” i zwykle dopiero strata kogoś bliskiego uświadamia nam, jak był on nam drogi.

Ale wtedy na to docenienie jest już zdecydowanie za późno.

Korzyścią jest również integracja młodych rodziców z dziećmi, która w dobie rozwoju technologii w ostatnich latach (a nawet pokoleniu) nieco się zatraciła. Z jednej strony rodzice zostali zmuszeni do spędzania czasu z dziećmi w celu wspólnej nauki, z drugiej jednak, nieświadomie dadzą im dzięki temu coś, czego małym ludziom brakuje najbardziej – swoją obecność. I co może zaowocować w sposobie wychowaniu przez nich kolejnego pokolenia – ich własnych dzieci.

Jest to również sprawdzian dla zapracowanych małżeństw, które, w biegu i szale rozwijania kariery mogły zapomnieć, czym jest spędzanie czasu razem. Ten problem poruszyła w swoim poście na LinkedIn Marta Olesiak:

Panie siedzą w domu, panowie siedzą w domu. Wychodzą tylko na spacer. Wielu już nie jeździ w delegację. Nie ma imprez integracyjnych.

Jeśli mąż z żoną, partner z partnerką nagle są zmuszeni być cały czas razem to:
1. Poznają się na nowo w innej sytuacji.
2. Albo się pozabijają, albo znajdą rozwiązanie żeby się dogadać.
3. Nie mają pokus aż tylu w porównaniu do starego trybu życia.
4. Myśli zaprzątnięte problemami o przetrwanie, zabijają myśli w zarodku o tym, że Iksiński to taki przystojny a Beksińska to taka seksi.

Będzie mniej zdrad.

Bo teraz ta znudzona druga połówka nagle stanie się podporą w sytuacji stresowej.

Skąd mam takie wnioski? Kiedy moi najbliżsi nie mieli za dużo pieniędzy, to byli szczęśliwą rodziną, gdy tylko jedno z nich zaczęło pracować jako handlowiec działający na całą Europę, popsuło się między nimi i gdy mój brat dorósł, po 25 latach małżeństwa rozwiedli się dwa lata temu.
(Całość tutaj).

Poprawa higieny

Mówi się, że żeby coś weszło nam w nawyk, powinno być powtarzane regularnie przez min. 30 dni.

Od trzech tygodni media przypominają o higienie i konieczności mycia rąk w związku z pandemia koronawirusa. Nie wiem, jak skuteczne jest to przypominanie, ale nie tracę nadziei, że może przyczynić się do wzrostu dbania o higienę przynajmniej wśród Polaków.

Jako osoba pracują również w branży gastronomicznej, higiena jest czymś, na co zwracam szczególną uwagę. Nie jeden widok zmroził mi krew w żyłach, zwłaszcza, że nie zawsze miałam możliwość zareagować. Biorąc udział w jarmarkach widziałam, jak z kabiny toalety wychodziły osoby w fartuszkach – sprzedające żywność, po czym mijając umywalkę w lustrze nad nią wiszącym poprawiły tylko fryzurę i wróciły na swoje stanowisko.

Wśród moich znajomych również zauważyłam branie się za przygotowanie posiłku z marszu, po wejściu z dworu do domu lub po wyjściu z toalety bez umycia rąk. Ale takie ekstrema są na szczęście rzadkie.

Moje mycie rąk według niektórych podchodzi pod natręctwo. Myję je po powrocie do domu, po dotknięciu kota, czy psa, po dotknięciu komórki lub pilota do telewizora, złapania za klamkę… A biorąc pod uwagę fakt, że dość dużo czasu spędzam w kuchni, przez podobne przerywniki potrafię myć ręce nawet kilka razy podczas krótkiego pichcenia.

Porządny odpoczynek, jakiego dawno nie było

Przez ostatnie lata promowany był aktywny wypoczynek i wszelkie jego formy. Aktywność to było słowo klucz. Tak, jakby leżenie na kanapie z dobrą książką lub przed telewizorem, w którym leci dobry film było czymś gorszym, wręcz – haniebnym.

Sama uległam tej modzie i każdy dzień wolny spędzałam biegając po górach lub zwiedzając nowe miejsca. Wolny czas był momentem na relaks w kuchni, gdzie również krzątałam się tracąc energię.

Czas na absolutne leniuchowanie stał się powodem do wstydu, bo, według przeświadczenia, nawet wolny czas powinno spędzać się pożytecznie… Aktywnie!

Przez ostatnie dwa tygodnie, od których jestem skazana na przymusowy odpoczynek od pracy i odizolowana od rodziny, (która jest w grupie podwyższonego ryzyka i siedzi zamknięta w domach) leniuchowałam mentalnie i fizycznie jak dawno nie. I nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo mi tego brakowało.

Fizycznie i psychiczne odpoczęcie zamieniło się w zdrowszy sen, lepsze funkcjonowanie układu nerwowego oraz dietę. Z tą ostatnią wiąże się czas na przyrządzanie porządnych i wartościowych posiłków oraz wypoczęta głowa na wymyślanie nowych potraw i odkrywanie smaków.

Odkrywanie nowego hobby, na które w końcu jest czas

Zauważyłam, że nie jestem w tym osamotniona i moi znajomi również eksperymentują w kuchni robią czasochłonne potrawy, na które normalnie czasu nie było.

Inni odkrywają nowe hobby, jak np. warzenie piwa po pracy na home office, ponieważ zdalna praca z domu uwalnia mnóstwo dodatkowego czasu normalnie traconego na dojazdy i powroty.

Inni odkrywają w sobie pasję do ćwiczeń, które znani i nieznani trenerzy personalni prowadzą online za darmo.

I dobrze, bo, jak to ujęła moja przyjaciółka Aleksandra, żebyśmyjuż po wszystkim nie wyszli z domów kwadratowi.

Podsumowując więc ten, nie da się ukryć, naprawdę ciężki czas trzeba pamiętać, że zawsze mogło być gorzej. Cały świat opanował wirus, a nie Trzecia Wojna Światowa.

I mimo że wprowadza się bardzo dużo ograniczeń, jest to dla naszego dobra zdrowia. A to w życiu jest najważniejsze.

_____________________
O AUTORCE

Julia Daroszewska od ośmiu lat zajmuje się ogólnie pojętym marketingiem. Potrafi skutecznie wykorzystywać wszelkie dostępne na rynku narzędzia, co przekłada się na duże zasięgi i budowanie świadomości wspieranych przez nią marek.

Prowadzi firmę, której główną dziedziną jest wsparcie w zakresie szeroko pojętego Marketingu i Strategii Przedsiębiorstwa. Oferuje pomoc w budowaniu marek tworząc dla nich skuteczne plany działania na konkurencyjnych rynkach.
Julia Daroszewska prowadzi również szkolenia z tworzenia skutecznych profili/kont na LinkedIn i Facebooku – największych Mediów Społecznościowych wspierających biznes.

OFERTA | KONTAKT  | LinkedIn